logo

logo

środa, 1 czerwca 2016

HAED Sweet Shoppe (3)

 

Tadaaaaam! Strona druga gotowa.
Bardzo się z tego cieszę. Wyszywa się bardzo przyjemnie, kolory zmieniają się często, niestety równie często jest pikseloza. Czasami mam dosyć, wtedy odkładam pracę i zajmuję się czymś innym, jednak szybko zaczynam tęsknić.
Trochę zmieniłam sposób wyszywania na końcu strony. Staram się parkować nitki w jej zakresie, tylko czasami parkuję je na następnej z prawej. Zobaczymy, czy będzie widoczne miejsce przejścia stron.
Haft ten jest dla mnie poligonem doświadczalnym, staram się jak mogę, żeby był piękny, ale jeżeli będą widoczne niedociągnięcia, to trudno. Przeżyję :)

Poniżej historia obrazkowa powstawania drugiej strony:





Nie wiem o co chodzi ze zdjęciami. Krzyżyki na nich są jakieś takie wyseparowane, w rzeczywistości ładnie zlewają się w obraz. Może w przyszłości znajdę na to radę.

Pozdrawiam serdecznie!

wtorek, 19 kwietnia 2016

HAED Sweet Shoppe (2)


Strona pierwsza zakończona! Stan na 12 kwietnia (trochę mi zeszło z tym postem).


 Przeliczyłam:
za mną 7 840 krzyżyków, co daje szaleńcze 2,2 % całości. (Przypominam, że haft ma 354 200 krzyżyków.)
Przypominam również, że nie jestem doświadczoną hafciarką. Moim największym osiągnięciem było wyszycie słoneczników Van Gogha na kanwie może 14 (?) włóczką. Laaaaata temu. :)

Wyszywam od 13 lutego 2016, czyli 2 miesiące (no dobra, minus dwa tygodnie, na razie jeszcze pamiętam o ich odejmowaniu).
W tym tempie wyszywanie tego obrazu zajmie mi 120 miesięcy, czyli 10 lat. Hehehe, Wesołych Świąt!
Ale co tam, nigdzie mi się nie spieszy.

Och! Och! Zobaczcie, jaka mi się piękna zieleń pojawiła w prawym dolnym rogu. Miód na moje oczy :) Już się nie mogę doczekać więcej zieleni i niebieskości.


Trochę zmieniłam system, bo na końcu pierwszej strony prawie w każdej linii parkowałam nitkę. Na końcu drugiej strony będę parkować nitki oszczędniej, bo teraz mam do zwalczenia caaaaaałe kłębowisko pozostałości po stronie pierwszej.
Nie wyobrażam sobie innego sposobu wyszywania takiego kolosa, niż parkowaniem. W połowie pierwsze strony zmęczyłam się tymi ciągłymi zmianami nitek i zaczęłam Lust, ale moje odczucia przedstawię w następnym poście. Dosyć szybko wróciłam do swoich słodkości.



Na teraz mam tyle (no, troszkę więcej, bo pierwszą dziesiątkę drugiej strony). Ciekawe kiedy ją skończę i jak wtedy będzie wyglądać mój haft.


Pozdrawiam serdecznie!

PS. I wcale się nie przyznam, że puszka przyrdzewiała zupełnie niechcący :D

wtorek, 15 marca 2016

Haft: HAED Sweet Shoppe


Na początku trochę prywaty :): zapraszam serdecznie na świeżutki blog Joli (http://jolantat.blogspot.com/). Blog jest młodziutki, ale pojawi się tam wiele super rzeczy szydełkowo/drutowo/dekoracyjnych, bo autorka od wielu lat takowe tworzy :) (Podejrzałam, że po ozdobach wielkanocnych pojawią się m.in. słodkie komplety dla małych dam). 
Zapraszam, zajrzyjcie, bo warto!


Tak jak pisałam we wcześniejszych notkach porwałam się z motyką na słońce i zaczęłam wyszywać obraz HAED (o ten tutaj). Najpierw poczyniłam odpowiednie zakupy: 




Pełna zapału zaczęłam od Lugany 25ct (co jedną nitkę), jednak wyszywanie było męczarnią. Kto jeszcze nie wie, to niech zobaczy jaka to dłubanina. Najlepiej oddaje to zdjęcie z monetą jednogroszową (na górze posta). Prawdę mówiąc poważnie myślałam o kupieniu lupy z lampą.




Poddałam się po poniższym kawałku...


 ... i zdecydowałam, że przerzucam się na kanwę 20ct, wyszywanie pojedynczym pasemkiem muliny DMC.


Wyszywam od dwóch tygodni (od 13 lutego 2016, jednak dwa tygodnie byłam poza domem) i na dzisiaj mam połowę pierwszej strony. Nie będę liczyć procentów, bo na razie nie są zbyt imponujące :).
Wzór liczy 60 stron, z czego 15 to "końcówki". Ukończenie pracy przewiduję na..., na bardzo długo :D.
Nie wiem jak dalej, ale część, którą do tej pory wyszyłam, to same konfetti. Frędzelki są efektowne, ale... prawie każdy krzyżyk to nowy kolor. Jestem szczęśliwa jak widzę kilka krzyżyków razem w jednym kolorze. Ta biała plama na dole jest super, bo jednakowych zdarza się nawet ~20. Pełnia szczęścia!



Oczywiście, jak widzicie na zdjęciach, wyszywam parkowaniem. Inaczej się nie da. Wyszywam przez całą szerokość strony, nie ograniczam się do kolumn/kwadratów 10x10 - boję się, żeby nie było widocznych pionowych linii pomiędzy kolumnami. Na końcu każdej linii sprawdzam, jak wygląda dalej wzór i jeżeli dany kolor jest blisko, to parkuję tam nitkę. Mam nadzieję, że dzięki temu podziały stron również nie będą zbyt widoczne.
Wszystkich, którzy obawiają się tej metody wyszywania szczerze zachęcam do spróbowania i znalezienia jej najlepszej dla nich odmiany. Warto. Doskonale wszystko wyjaśnia Joanna, zapraszam do odwiedzenia jej bloga.

Pozdrawiam serdecznie!

wtorek, 9 lutego 2016

HAED Sweet Shoppe, Aimee Steward - czyli oszalałam

zdjęcie stąd

Tak jak w tytule posta: oszalałam :D. Na razie kupiłam wzór (zgodnie z radą Joanny wyczekałam cierpliwie do promocji, chociaż nie było to łatwe, bo ja BARDZO niecierpliwa jestem), zamówiłam Luganę 25ct, część muliny DMC i się zobaczy, co dalej :P.
Na razie mam zamiar zacząć haftować na ramce kwadratowej i czekać na rozwój sytuacji: jak łyknę bakcyla, to dokonam dalszych zakupów, jak nie, to może kiedyś odkopię tego ufoka.



Z wypiekami na twarzy i otwartą paszczą oglądam i czytam bloga Joanny, chłonę wszystkie informacje dotyczące parkowania i aż się boję pomyśleć co będzie dalej, jak te wszystkie zamówione rzeczy do mnie przyjadą...
Ale co tam, żyje się raz :D

W związku z tym nowym projektem/pomysłem, postanowiłam dzielić posty na szyciowe i dotyczące haftowania, muszę też pilnować etykiet, żeby był porządek.
Trochę głupio, bo taka samiutka z tym jestem, naprawdę porywam się z motyką na słońce :). Dobrze, że jest internet, można sobie poczytać o popodglądać bardziej doświadczone dziewczyny.

W trakcie szukania informacji o parkowaniu wyczytałam inne przydatne ciekawostki, i zgodnie z radą Madziuli na blogu polskineedlepoint.blogspot.com, kupiłam podobrazie i mój ostatni haft przeniosłam z tamborka na ramę. Zdecydowanie lepiej! Mam nadzieję, że ślady po tamborku znikną i wszystko się ładnie wygładzi.

Poniżej postępy z widocznymi jeszcze wieloma nitkami muliny - to pozostałość po tamborku. Gdybym od razu zaczęła na ramie, nitek byłoby zdecydowanie mniej, a tak to teraz sukcesywnie muszę wszystko uporządkować.


Chyba przegięłam z rozmiarem. Wydaje mi się, że ładniejszy byłby mniejszy haft z dużym marginesem z materiału po bokach (z założenia ma być to haft na poduszkę). Bardziej elegancki. Ale przecież nie będę tego pruć. Za leniwa jestem.


Pozdrawiam serdecznie!

czwartek, 28 stycznia 2016

Haft (czyli z motyką na słońce) i bloglovin


Najpierw technicznie: od jakiegoś czasu nie korzystam z bloggera przy przeglądaniu Waszych blogów. Używam bloglovin.com i zapraszam wszystkich do rejestracji na tej stronie. Bardzo wygodnie i przyjemnie przegląda się najświeższe notki również na smartfonie, więc można to robić w dosłownie każdej wolnej chwili.
Piszę o tym również dlatego, że z prawej kolumny mojego bloga zniknęły posty z blogów, które obserwuję. Dodatkowo, jakiś czas temu zaczęłam robić porządek na bloggerze i pousuwałam się z list osób obserwujących Wasze blogi, ale nie przestałam do Was zaglądać, tylko teraz robię to przez bloglovin.

A teraz robótkowo: ostatnie kilka miesięcy były dla mnie bardzo trudne. Chyba najtrudniejsze w życiu. Powoli wracam jednak do świata żywych. Umysł jednak ciągle mam jakiś taki zamglony i przyprószony, w związku z tym bardzo potrzebuję pracy długiej, bez zastanawiania się "i co mam dalej robić". Zrobiłam kocyk na szydełku, zaczęłam drugi, trochę szyłam, ale jakoś tak wszystko bez energii i w zwolnionym tempie. I tak, od jakiegoś czasu, zaczęła mi w głowie kiełkować myśl, żeby porwać się z motyką na słońce i zacząć haftować wzór HAED... Hmmm, sama siebie przekonuję, że to bez sensu, bo tylko powstanie ufok, a z drugiej strony może jednak?
Jeden z wzorów tej firmy chodzi mi po głowie od kilku lat, drugi przemawia do mnie kolorami i słodkością:



wzór stąd

wzór stąd

I tak sobie argumentuję: no bo trzeba jakąś większą ramę, albo krosno(!?), bo trzeba tyyyyyyyle kolorów DMC, bo przecież to tyyyyle dłubaniny...
Na razie zaczytuję się postami o parkowaniu i biję się z myślami.
W międzyczasie, dla przeczekania ochoty, przypomniało mi się, że przecież jakiś czas temu zaczęłam wyszywać drugą poduszkę w fioletach (pierwsza tutaj), więc wypada ją skończyć. Skończyłam.
I znowu: zaczynać tego kolosa, czy nie? :)
Ponadto, kupiłam wtedy też monokanwę (18ct) na inną poduszkę z książki Brendy Day pt. Bargello. Poduszka wygląda tak (zdjęcie z czeluści internetowych, nie pamiętam skąd):


więc może, bezinwestycyjnie, zacznę wyszywać to co mam, a potem się zobaczy. No i wyszywam:



A ochota na HAED pomalutku zdycha, bo wyszywam i wyszywam, a na razie mam tyle:


Generalnie to się zobaczy, co dalej i w jakim kierunku. Maszyna zarasta kurzem, bardzo spodobało mi się noszenie komina (musiałam go kupić na szybko, a przecież to prościzna do zrobienia), więc może sobie jakiś wydziergam?
Ale przecież te lizaki są taaaaaaaaaakie słodkie!!!


Przypominam i zachęcam: bloglovin.com :)